#stare #dziwne #nieumiempisać #jaksmieszkowo
Nawet nie wiem jak to nazwać.
Utopia.
Upadła?
Powstała?
Istnieje?
Kiedyś istniała. Odpowiedziała babcia.
Bujała się na fotelu. Spokojnie. Melancholijnie.
Tak teraz było.
Nowa rzeczywistość.
Co to utopia? Chłopiec wpatrzony był w staruszkę.
Państwo idealne, coś nierealnego, nieprawdziwego.
Ludzie pragnący władzy. Manipulacji. Inwigilacja.
Miejsce bez buntu, wojny, chaosu.
Bunt? Obecny.
Wojny? Fale ultradźwiękowe. Krzyk. Płacz. Zachodni blok?
Chaos, pieniądze, zagłada.
Łzy?
Babciu, dlaczego płaczesz?
Otarła łzy z policzków, a uśmiech zdobił jej pomarszczoną twarz.
Kiedyś znałam pewną dwójkę.
Włosy białe, włosy granatowe.
Oczy purpury i nieba.
Czerwony wąż i plamy ognia.
Blizny wojny.
Złączone dłonie. Oczy wpatrzone bystro w przyszłość.
Odejdziemy.
Razem.
Nie dla nas odbudowany świat.
Już ich nie ma. Są daleko.
Czasem tylko biały szczur mnie odwiedza.
Chłopiec nie rozumiał, był zbyt młody. Oczy purpury wpatrzone w staruszkę.
Ponownie. Jak u jej syna.
Między dłońmi karteczki.
Jak kiedyś.
„Żyjemy mamo, jest dobrze”
„Wszystko jest dobrze, gdy jesteśmy razem”
środa, 14 października 2015
poniedziałek, 7 września 2015
[One Shot] No.6 - Wszystkiego najlepszego, Shion.
Dawno nic nie pisałam. Zastój artystyczny, brak czasu... Wszystko inne. Życie po prostu. Aż dziś wypadła wyjątkowa data - 7 września. Urodziny mojego kochanego bohatera - Shiona. Oraz rocznica poznania Nezumiego i Shiona. Wena mnie wzięła i napisałam to coś pod wpływem emocji w sercu ... i sentymentu. Ku pokrzepieniu. Reunion will come.
Za korektę serdecznie dziękuję Wakacie.
Polecam zapuścić to.
__________________________________________________________________
One Shot - No.6 - Wszystkiego najlepszego, Shion.
Za korektę serdecznie dziękuję Wakacie.
Polecam zapuścić to.
__________________________________________________________________
One Shot - No.6 - Wszystkiego najlepszego, Shion.
To był piękny dzień. Jak
na wczesną jesień, temperatury wciąż utrzymywały się wysoko. Drzewa powoli
gubiły już swoje pożółkłe, liściaste szaty, a delikatny, chłodny wiatr licznie
zwiewał je na uliczki miasta. Sam nie wiem, gdzie niosły mnie nogi, chyba na
polanę na przedmieściach. Głowę unosiłem wysoko, obserwując drzewa i liście,
tak oczarowany, że zdarzało mi się potykać. Słońce jak na tę porę roku
zachodziło szybko. Niebo przybrało cudowne barwy, od czerwieni szafiru po
purpurę ametystu. Jednak gdy się odwróciłem, mogłem zauważyć nadciągające, deszczowe chmury. Wiatr przybierał na sile. Dłonią poprawiłem szalik, zacieśniając go bliżej szyi.
Zamknąłem oczy, kładąc się na trawie.
Czy tak samo pięknie było w mojej duszy? Myśli wirowały mi wokół czegoś
zupełnie innego. Deszcz… chciałbym, żeby spadł. Nawet teraz na mnie. Wiatr grał
wśród wysokich traw, tak mi się przynajmniej wydawało. Słyszałem głos.
Przynosił wspomnienia.
- Shion, zjesz jeszcze
trochę ciasta? – zapytała mnie mama, gdy siedząc w kuchni przy stole, popijałem
kawę. Akurat skończyłem jeden projekt ustawy i mogłem odpocząć. Wielki, czarny
segregator leżał bezpańsko na biurku. Mama zerknęła na mnie przelotnie.
– Nie powinieneś dziś
pracować – stwierdziła.
Trwałem w zamyśleniu, więc puściłem jej uwagę
mimo uszu. Okno było otwarte, czułem wpadający, chłodny wiatr. Rozwiewał mi
włosy i zwiewał lżejsze klamoty, które
leżące w kuchni. Mama pospiesznie wstała i zamknęła okiennicę, komentując coś
pod nosem łagodnym tonem głosu. Miałem dziwne wrażenie, że ten wiatr mnie
wzywał, żebym wyszedł. Teraz. Podniosłem się na równe nogi, całując kobietę w
policzek.
– Niedługo wrócę –
zarzuciłem na siebie kurtkę, czym prędzej wychodząc z domu.
„Wiem, że gdzieś tam
jesteś”
Jak znalazłem się na tej
polanie? Tak, coś mnie tu przywiodło. Objąłem spojrzeniem teren dookoła.
Dopiero teraz ujrzałem, jak bardzo to wszystko odrosło i odżyło po upadku
utopii. Jednak miałem w głowie coś jeszcze, jakieś dziwne de ja vu.
Zaledwie kilka lat… tylko
tyle minęło. Po chwili poczułem coś na swoim torsie. Niewielki, subtelny
ciężar. Podniosłem głowę, otwierając oczy. Myszka. Musiałem się jej chwilę
przyjrzeć. W pyszczku niosła drobny, fioletowy kwiatek. Zapiszczała, jakby
chcąc, bym go wziął.
– Aster… - stwierdziłem
cicho.
Znów skierowałem uwagę na
zwierzątko. Była taka znajoma… Nagle poderwałem się gwałtownie. Mój oddech
znacznie przyspieszył. Jak bardzo musiałem być rozkojarzony. Rozejrzałem się
ponownie. Tak, to ta polana. Myszka zbiegła na ziemię przestraszona i
zapiszczała. Dawała wyraźne sygnały, bym za nią poszedł. Trzymając w dłoni
nieszczęsny kwiat, ruszyłem za zwierzątkiem, kompletnie nie myśląc, co robię. W
głowie miałem tylko jedno. Nadzieję. Biegłem, nie patrząc gdzie i jak daleko. Po
prostu biegłem. W końcu stanąłem, uspokajając zziajany oddech. Poczułem
delikatne muśnięcie, później kwiat który trzymałem w dłoni znalazł się w moich
włosach. Uniosłem głowę, napotykając znajomą parę oczu. Tak samo szarą jak
kiedyś. Pochmurną, a mimo to pełną energii. Jego dźwięczny śmiech chwilę
później rozbrzmiewał mi w uszach jeszcze przez długi czas. Jego dłoń w moich
włosach, ramiona splecione ciasno wokół talii. Moje dłonie na jego plecach,
głowa oparta na torsie. Jeszcze długo nie mogłem w to uwierzyć. Nieustający
mentlik w głowie, wciąż o tym świadczył.
- Zatańczymy, książę? –
powiedział dźwięcznie, a ja kiwnąłem.
Z naszą wyimaginowaną
symfonią, tańczyliśmy. Jak kiedyś. Wiatr niósł melodię. Ten sam, który wołał
mnie dziś. Wiatr kradnący duszę, człowiek kradnący serce. Moje serce – już
dawno temu. A ja nie zapomniałem. Nigdy. Tak, to był piękny dzień. Jak żaden
inny od bardzo dawna. Siódmy września nigdy nie był zwykłym dniem prawda? Cichy
szept rozbrzmiał w moich uszach
-
Wszystkiego najlepszego, Shion.
środa, 24 czerwca 2015
[One Shot] No.6 - "Wszystko jest winą ludzi"
Na pierwszy plan chce by poszło moje najświeższe "dzieło".
Jest dziwne, dość chaotyczne i chyba specyficzne. Fan fiction o Nezumim i Shionie z No.6
Dokładnie Reunion tj. Powrót. One Shot. (Może doczeka się drugiej części) Najlepiej dla ludzi zorientowanych w Light Novel. Swoją drogą mam wrażenie, że ff z No.6 będzie tutaj bardzo przeważać, well...
Enjoy.
*Czas ogarnąć szablon na blogspocie bo przeraża mnie to wszystko*
No.6 - "Wszystko jest winą ludzi"
Nezumi & Shion
A co jeśli historia potoczyła się nieco inaczej jak sobie
wyobrażamy?
Upadło No.6, upadła władza totalitarna ..ale czy aby na pewno?
Czy aby na pewno wszystko jest tak jak wymarzyli to sobie
mieszkańcy?
Nie ma już muru, nie ma już podziału. Tymczasową władzę
sprawuje komitet restrukturyzacyjny. A w nim młody białowłosy chłopak.
Okaleczony, skrzywdzony przez ówczesną władzę. Lecz czy ludzie potrafią
wyciągać jakiekolwiek wnioski z przeszłości? Czy potrafią nie powtarzać
historii?
Tak się boję o siebie
Że zostanę sam
O swój psychiczny stan
- Komitet? Proszę
.. on już dawno nie istnieje.
- Dlaczego?
- Tylko jedna
osoba sprawuje w nim władze. Ale widocznie tylko ona się do tego nadaję. Myślę
… myślę, że to w porządku. To osoba, która doświadczyła wiele. Nie wiemy jak
wiele, ale wiemy, że doświadczyła.
- Czy to nie jest
to samo co kilka lat temu?
- Może jest ..
może nie. Nam odpowiada coś takiego. Nikt się nie skarży. Nie ma utopii. Jest
po prostu miasto.
Padał deszcz. Padał w sumie cały
tydzień. Drobne jak i cięższe krople uderzały o szybę. I o balkon, metalowe
skromne barierki i balustradę. Ktoś na
nim stał. Głowę miał uniesioną wysoko w górę. Krople deszczu spadały na jego
twarz i orzeźwiały. Skapywały na ubrania sprawiając że były wilgotne. Ale jemu
było wszystko jedno. Kolejny deszczowy dzień. Wiatr hulał rozwiewając jego
włosy i nawet krawat. Tak, jego biały garnitur był przemoczony do suchej nitki.
Tak samo włosy. Zazwyczaj puszyste oklapły teraz gdzieniegdzie przyklejając się
do twarzy. Były białego koloru, idealnie białego. Niespotykanego dotąd. Oczy
miał zamknięte, a jego oddech był równomierny. Na balkonie stał władca tego
miasta. Nowy władca. Czy on takim siebie
uważał? Jego prezencja zabraniała takich ekscesów jak wychodzenie w czasie
deszczu. Jednak on miał to gdzieś. Pochylił głowę do przodu i otworzył oczy. W
ich głębokiej purpurze odbijał się teraz wizerunek miasta. Odbudowanego,
zadbanego, wszystko jest po nowemu. Może jedynie ludzie się nie zmienili.
,,Da się całkowicie uwierzyć w ludzi? Nie brzydzić się nimi, nie zniżać
się do nich, nie krzywdzić, ale uwierzyć?''
Ludzie byli tacy sami. Wiedział to. Jedynie jedna grupa zebrała się z
drugą i wszyscy tworzą to miasto. Kiedyś uważał, że wszyscy są tacy sami.
Ludzie z miasta oraz Ci ze starego zachodniego bloku. A jednak od pewnego czasu
potrafi on zauważyć ludzi dobrych, jak i swoich wrogów. A Ci ostatni byli
zawsze. Kręcili się przy nim, próbując znów go zniszczyć.
„Złam to,
zniszcz to.”
Historia znów zatacza koło, prawda? Białowłosy zaśmiał się
bezdźwięcznie. Miałeś rację. Miałeś rację. Ludzie nigdy nie uwolnią się od
przeszłości. Nie zapomną o niej. I to wszystko wróci. Nie zmieniło się nic. A
chciałeś prawda? Chciałeś aby się zmieniło. Po to mnie tutaj zostawiłeś. A może
.. wiedziałeś. Na pewno wiedziałeś. Wiedziałeś w jakie bagno znów się wpakuję.
„Już prawie czas, prawda?
Pozbędziemy się starych sił politycznych i zbudujemy własne, doskonałe miasto.
Nareszcie się zaczyna.”
„Nie
ma dla nas czegoś takiego jak stare i nowe siły. Potrzebna nam każda wiedza,
jeśli dzięki temu będziemy mogli posunąć się choćby o krok naprzód. Nie mamy
innego wyjścia.”
Jak dawno to
zatracił? Jak dawno zatracił swoje słowa. Miasto jest jego. Miasto jest
idealne. Miasto .. miasto jest w nim. Jego cząstka zawsze siedzi w sercu.
Miasto jest najważniejsze.
Najważniejsze? A może miasto jest nim?
Białowłosy
wyszedł z balkonu, jednak zostawił uchylone okno. Zawsze tak robił. Mimo iż
minęło już tyle czasu…
Stał na środku
gabinetu. Przymknął oczy. Czuł, że po raz kolejny jego umysł toczy walkę.
,,Walcz z tym. Chcę, żebyś walczył ze sobą''.
Miasto jest tobą.
Jesteś władcą doskonałym. Prawda? Jesteś dyktatorem. Spójrz. Ludzie Cię
kochają. Ludzie chcą się z Tobą zbratać.
W jednym uchu
słyszał głos diabła, szatana. Dawnych pokus, ukrytych? Być może. Nie poznawał
sam siebie.
W drugim .. JEGO szept. Jego szept i słowa. A przynajmniej słowa, które sam sobie wmawiał motywując się nim samym. Wzrok białowłosego był
pusty. Patrzył w przestrzeń bez żadnych uczuć, żadnych emocji.
Oszukałeś mnie.
Dzisiaj to wiem. „Chce zobaczyć jak sobie poradzi” Co to za pierdolenie.
Zagryzł wargę. W
jego głowie panował teraz chaos. Dwie strony próbujące przeciągnąć go na daną
stronę.
Ktoś za nim
stanął. Jednak nie odwrócił się od razu. Jedynie zaśmiał się cicho.
- Nie takiego Cię
poznałem – rzekł znajomy ton, męski, jednak z delikatną kobiecą nutą.
- A wiec jakiego?
Odpowiedz mi proszę na to pytanie.
Osoba z tyłu
zamilkła. Słychać było jedynie ciche oddechy. „No właśnie .. jakiego?”
- Nie potrafisz
prawda? Nie wymagaj więc odpowiedzi, na którą sam nie znasz odpowiedzi.
Delikatny uśmiech
zagościł na twarzy obcego.
- Moje obawy były
więc słuszne. To prawda. Umysł wraca gdy dostanie się od losu siarczysty
policzek.
„Kim jesteś? Czy
nigdy się tego nie dowiem?”
- Ludzie
zmieniają się przez różne okoliczności. A może to jedna z moich masek.
Dopiero wtedy
białowłosy odwrócił się. Uniósł głowę i spojrzał w szare oczy.
- Wróciłeś –
powiedział tylko. Po chwili jego dłoń wylądowała na policzku towarzysza. Pogłaskał go
delikatnie, opuszkami palców by po chwili wyprostować palce i przyłożyć mu
mocno, tak że ten odwrócił twarz.
- Więc nadszedł
czas pokuty.
- Dla nas obu.
- Zmieniłeś się …
nie, być może nigdy naprawdę Cię nie znałem.
Na twarzy
białowłosego zagościł uśmiech. Czuły, jednak z nutą nieznanej mu dotąd ironii.
Spojrzał mu w oczy.
- Myślę, że
miałeś rację. Ale wiesz.. wszystko zależy od ludzi. Wszystko jest winą ludzi.
Głupota.
Naiwność.
Wyrzuty
sumienia.
Duma.
Powaga.
Tęsknota?
Pierwsze koty za płoty
Dobry wieczór.
To chyba idealna pora by zrobić coś ze swoim życiem i rozwinąć się trochę w pasji jaką jest pisanie. Ostatnio bardzo to zaniedbałam, a wszystko stoi w miejscu. Lenistwo, brak czasu .. to wszystko na to wpłynęło. Odnalazłam swoje opowiadanie sprzed dwóch lat - było tak słabe, że cieszyłam się, że poprawiłam się w pisaniu. Ale czy aby na pewno? Tego autor nigdy nie wie. Chyba, że podpowiedzą mu czytelnicy. I tym właśnie chce się tutaj zająć. Rozwinąć się. Co piszę? Przeważnie fan ficki. Ale myślę, że może zbiorę się na coś ambitniejszego.
Jestem Dunii, pesymistka, jednak z nadzieją, że kiedyś uda jej się zasłynąć swoim piórem.
Absolwentka technikum, próbująca ułożyć sobie życie, duszą i marzeniami podróżująca po świecie. Oderwana od rzeczywistości. Zdecydowanie. To chyba tyle co miałam do przekazania.
Mam nadzieję, że będzie wam się podobać moje pisanie i zostawicie po sobie ślad w postaci komentarza. W końcu autor zawsze czeka na krytykę.
Subskrybuj:
Posty (Atom)